Paweł P. Chmielewski Paweł P. Chmielewski
392
BLOG

Już nie tylko ksiądz, ich wrogiem jest każdy katolik

Paweł P. Chmielewski Paweł P. Chmielewski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Media lewicowo liberalne nienawidzą Kościoła katolickiego, to rzecz prosta. Kościół to wszak ostoja naturalnego porządku świata, więcej nawet – w dzisiejszym zachodnim świecie, dogłębnie przeżeranym rakiem myślenia rewolucyjnego, to jedyny bastion. Rozmaitym tubom propagandowym wpływowych intelektualistów i finansistów, którym z diabelskiego podjudzenia zamarzyło się stworzyć nowy, całkowicie antychrystyczny świat, bastion ten jest i musi być solą w oku.

Usunąć Kościół z życia publicznego, mimo długotrwałych prób, nie udało się i chyba się już nie uda. Stąd starania wykreowania na potrzeby propagandy sztucznego „kościoła”, liberalnego, antytezy prawdziwej Eklezji, stworzenia swoistej zakulisowo kontrolowanej pseudo-katolickiej grupy, która będąc wewnątrz Kościoła ten Kościół niszczy. Lewicowcy robią to za sprawą księży, którzy w największych telewizjach, gazetach i portalach nieustannie w ten czy inny sposób uderzają w niezmienne Magisterium i hierarchiczny autorytet kościelny; robią to prowadząc nieustanną kampanię oczerniania wszystkich tych, którzy niestrudzenie głoszą Ewangelię, odrzucając jakiekolwiek kompromisy z diabelskim duchem czasu, tak gorliwie reprezentowanym przez te media właśnie.

Z wielkich mediów, także polskich, dowiadujemy się na przykład, że papież Benedykt XVI to może i wykształcony, ale jednak wsteczny teolog; arcybiskupi Marek Jędraszewski czy Sławoj Leszek Głódź to obłąkani kaznodzieje smoleńskiego ciemnogrodu, a o. Tadeusz Rydzyk – cóż, lepiej nie mówić, żydożerca, nienawistnik, po prostu szatan w katolickiej skórze. Im gorliwiej kto broni Chrystusa, a na gruncie polskim im otwarciej kto manifestuje miłość do Ojczyzny, tym silniej musi być napiętnowany jako kołtun i krwiożerczy fundamentalista. Najlepiej, gdyby w ogóle nie istniał, ale skoro już istnieje – trzeba go opluć, zohydzić, odebrać wszelką wiarygodność. Na przykład dowodząc, że prawdziwy, to znaczy liberalny „kościół” go nie lubi, a w ogóle to jakiś szemrany politykier z niejasnymi i podejrzanymi koneksjami.

Kościół nie byłby tak chciwie napastowany, gdyby siedział cicho i nie zabierał głosu w sprawach publicznych, to oczywiste. Weźmy przykład Niemiec. Tam biskupi wypowiedzą się czasem na tematy społeczne, ale gdzieżby ważyli się ostro zaprotestować choćby przeciwko aborcji! Napiętnują polityków, owszem, ale tylko za nierówności społeczne, niechęć do multikulturalizmu czy budowę mało ekologicznej gospodarki. A to i trudno w mediach lewicowych krytykować i w gruncie rzeczy nie ma po co. Gdyby i Kościół w Polsce był tak grzeczny…

Niestety, nie jest. Ba, jeszcze gorzej! Nie dość, że sami hierarchowie nie trzymają języka za zębami, to jeszcze niekłamanie katolickie poglądy zaczynają się groźnie szerzyć. W ostatnich miesiącach ten duch buntu zdaje się wychodzić poza mury kościelne i zarażać zwykłych wiernych, świeckich przywiązanych do Magisterium i – o zgrozo! – na poważnie traktujących takie przykazania, jak „Nie zabijaj!”. Choćby w sprawie aborcji, tak nieszczęśliwie porzuconej przez Prawo i Sprawiedliwość… Ile pomyj wylano w lewicowych telewizjach i gazetach na głowy tych, którzy apelowali do rządzących polityków o zakazanie mordowania dzieci nienarodzonych!

Ciekawe jednak, że kampania oczerniania zaangażowanych świeckich nie skończyła się wraz z zadaną przez rządzącą partię śmiercią projektowi uzdrowienia prawa o ochronie życia. Czarne marsze i inne spędy budowniczych cywilizacji śmierci nie zdołały zagłuszyć głosu katolików, którym zależy na kształtowaniu prawa państwowego podług najwyższego prawa moralnego  głoszonego przez Kościół. W ostatnim czasie w poczytnych tygodnikach i dziennikach przeczytać mogliśmy wyjątkowo zjadliwe i pełne najpodlejszych wprost kalumnii ataki na środowisko, którego pracę cenię i do którego dzieła w miarę skromnych możliwości dokładam niekiedy niewielką cegiełkę. Mam tu na myśli Instytut im ks. Piotra Skargi, który – jak dowiedziałem się ze wspomnianych mediów – jest wstrętną, łże-katolicką sektą, od Kościoła (czy raczej: „kościoła”…) najdalszą jak to tylko możliwe, oczywiście o dziwnych koneksjach, podejrzanych źródłach finansowania… Konkrety, zarzuty? Ano, oczywiście… Broni życia, małżeństwa, rodziny i miłości do ojczyzny. Coś więcej? Nie, nic więcej – przecież to już dość i wręcz nadto, stawać w obronie fundamentów chrześcijańskiej cywilizacji. Wstrętni ci katolicy – już nie tylko z „czarnymi” trzeba walczyć, ale i świeccy nie chcą akceptować, że katolicka Polska ma się rozpłynąć w bagnie ateistycznej rewolucyjnej antykultury… Przypuszczane przez media ataki są najwymowniejszym chyba dowodem na to, że praca Instytutu na polu budzenia świadomości katolickiej przynosi konkretne owoce. A wytaczane ciężkie działa nie dziwią… Przecież samo już powołanie na patrona księdza Piotra Skargi to jawna i bezczelna prowokacja! Czyje dziedzictwo z całego panteonu wielkich polskich duchownych i myślicieli katolickich może drażnić dziś lewicę bardziej, niż właśnie jego, już przed 400 laty bezlitośnie piętnującego Polaków za rozmaite wady, ale przede wszystkim – za bezbożność, a za absurd i obrazę boską uznający istnienie Polski niekatolickiej.

Nie podejrzewam oczywiście propagandzistów lewicowych, często sterowanych przez zagraniczny kapitał mediów o znajomość myśli autora Kazań sejmowych, ale już choćby szczątki wiedzy wystarczą, by każdy zadeklarowany wróg Kościoła odczuł szczerą nienawiść do wszystkich, którzy odwołują się do jego dziedzictwa. Wojna nihilistycznych rewolucjonistów przeciwko Kościołowi postępuje dalej i nabiera coraz większego rozpędu. Wrogiem nie jest już tylko papież, hierarchia, ten czy inny biskup. Dzisiaj Instytut im. ks. Piotra Skargi, jutro – każdy katolik wierny Ewangelii i niezmiennemu Magisterium, czy to działający sam, czy w tym lub innym stowarzyszeniu. Dla zohydzenia ludzi walczących z antykatolicką i antypolską rewolucją nie można żałować środków. By stracić rację istnienia w „demokratycznym” społeczeństwie szytym na miarę lewicowych „dyktatorków”, wystarczy dziś pełna wierność nauczaniu Kościoła.

Paweł Chmielewski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo