Paweł P. Chmielewski Paweł P. Chmielewski
1271
BLOG

Niemiecka rewolucja. Dlaczego papież milczy?

Paweł P. Chmielewski Paweł P. Chmielewski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Publikując wytyczne do Amoris laetitia niemieccy biskupi zamknęli pewien etap dyskusji nad papieskim dokumentem. Rozwodnicy w nowych związkach w niektórych przypadkach mogą przystępować do Komunii świętej, nawet nie zachowując czystości – takie jest stanowisko episkopatu. Jak zaręczają biskupi, zupełne zgodne z poglądami Franciszka. Czy tego naprawdę chciał Ojciec Święty?

 W dokumencie niemieckiego episkopatu z 1. lutego zaleca się kapłanom akceptowanie decyzji sumienia tych rozwodników, którzy po długim procesie rozeznawania uznają, że w nowym związku nie znajdują się wcale w stanie grzechu ciężkiego i dlatego mogą przyjmować Komunię świętą. Episkopat przyjął tę decyzję według oficjalnych przekazów jednogłośnie. Prawdopodobne, że było tak rzeczywiście. W ostatnich dniach specjalny komunikat wydał jeden z nielicznych biskupów Niemiec uchodzących za konserwatywnych, Stefan Oster z Passawy. Przyznał, że w „pojedynczych przypadkach” rzeczywiście można dopuścić rozwodników do sakramentów. To zawężone rozumienie założonej liberalizacji i tak będzie pewnie wyjątkiem. Biskup Trewiru Stephan Ackermann tuż po publikacji Amoris laetitia powiedział, że czuje się teraz „umocniony” na drodze, którą on i kapłani w jego diecezji szli już wcześniej. Chodzi oczywiście o porzucenie wymogów Familiaris consortio. „W niektórych przypadkach”.

Jak wielu rozwodników faktycznie otrzyma w Niemczech Komunię świętą? Czy będą to tylko wyjątkowe sytuacje? Konserwatywni publicyści zza Odry przypuszcza, że nowa liberalna praktyka stanie się wkrótce regułą. Kapłani, osamotnieni pod presją żądań wiernych, nie mając już blokady w postaci wyraźnego zakazu Magisterium i musząc opierać się na wyjątkowo mętnych podstawach subiektywnego braku grzechu ciężkiego i wewnętrznej decyzji sumienia, będą ulegać oczekiwaniom i często akceptować sugestie rozwodnika, rzekomo żyjącego już bez grzechu ciężkiego. To niestety nader prawdopodobne.

Co na to wszystko papież? Chciałoby się wierzyć, że tego nie popiera. Jednak niemieccy biskupi gromkim głosem deklarują, że idą drogą wytyczoną przez samego Ojca Świętego. Kardynał Reinhard Marx rozpowiada dziennikarzom w Watykanie, że Niemcy wiernie pełnią papieską wolę. Brzmi absurdalnie, ale… Jedynym odzewem są nieśmiałe i w gruncie rzeczy niejednoznaczne protesty prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera. Müller wzywa do zachowania wymogów Familiaris consortio, ale to wołanie na puszczy. Papież - milczy. Czy można zresztą spodziewać się czego innego? Słynny przypis w Amoris laetitia, który sugeruje możliwość dopuszczenia rozwodników w nowych związkach do Eucharystii nawet bez zachowywania czystości, nie znalazł się przecież w adhortacji przypadkiem. O taką furtkę przez lata zabiegali niemieccy biskupi. Dzięki niej liberalne episkopaty mogą pójść „własną drogą” i teoretycznie „w rzadkich przypadkach” zrezygnować z praktyki rzekomo rygorystycznej, choć uświęconej wyraźnym zakazem Chrystusa i potwierdzonej przez Magisterium.

Kardynał Kasper 24 lata temu przegrał z ówczesnym prefektem Kongregacji Nauki Wiary, kard. Józefem Ratzingerem. Teraz zwyciężył, skutecznie forsując własne rozwiązania. Publikację Amoris laetitia nazwał przełomem. Nie bez powodu, bo nadanie wyjątkowego znaczenia decyzji sumienia jednostki to rewolucja. Adhortacja teoretycznie nakłada obowiązek zachowania wcześniejszego nauczania, ale zarazem, poprzez słynny przypis, relatywizuje ten wymóg. To wystarcza, by wprowadzać zmiany. Niektóre niemieckie diecezje, jak limburska, już sugerują, że ten wytrych może zostać użyty także w innych obszarach. Homoseksualizm, nieformalne związki. Co jeszcze będą chcieli wprowadzić do Kościoła tylnymi drzwiami liberalni hierarchowie zza Odry?

Spór o interpretację Amoris laetitia będzie trwał nadal, ale nie możemy już chyba spodziewać się jego rozwiązania od Ojca Świętego. Wydaje się, że milcząca akceptacja pisma niemieckich biskupów to odpowiedź nader wymowna. Oby było inaczej.

Paweł Chmielewski

Artykuł opublikowany pierwotnie w serwisie Fronda.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo